środa, 24 grudnia 2014

środa, 17 grudnia 2014

Ho, ho, ho! DIY Pomysł na prezent dla host rodziny

Hey, hi, hello!


Święta tuż, tuż, więc jeśli ktoś z Was jeszcze nie ma pomysłu na prezent może akurat mój post okaże się przydatny. Albo komuś, kto niedługo wylatuje i nie ma pojęcia jaki upominek związany z Polską dać swoim hostom bądź dzieciakom.

Chyba wszyscy kojarzą tę koszulkę, prawda?

niedziela, 7 grudnia 2014

Doctor's appointment. Hey Mr. Officer!

Yep...

Życie mnie tutaj testuje. 

Bez wizyty u lekarza nie mogło się obejść, bo mijały kolejne dni a gorączka nie spadała. Próbowałam najpierw zadzwonić na linię pielęgniarek, z marnym skutkiem bo automat nie potrafił zrozumieć powodu dla którego dzwonię. Wykonałam więc telefon do ubezpieczyciela z prośbą o podanie mi danych kontaktowych do lekarzy w pobliżu. Po chwili miałam już na mailu listę lekarzy, numery i adresy. I znowu dzwonienie od jednego do drugiego. Z jedną kobietą było mi się naprawdę trudno dogadać (miała hiszpański akcent), ale za to powiedziała, że mogą mnie przyjąć jeszcze tego samego dnia. Kiedy dojechałam na miejsce to, o ironio, okazało się, że jest to przychodnia, którą mijam zawożąc dziewczynki na taekwondo. Kiedyś nawet w oczekiwaniu na zielone światło, gapiłam się na ich szyld.
Pani w recepcji (ta sama, z którą rozmawiałam przez telefon) zadzwoniła do United Healthcare, żeby się dowiedzieć co i jak pokrywają. Przemiła pani doktor mnie zbadała, przepisała antybiotyk, odprowadziła do wyjścia i po wszystkim. Ja trochę zmieszana zapytałam, że jak to, nie muszę nic płacić? A babka, która mnie rejestrowała na to, że nie! Ubezpieczalnia zapewniła, że oni pokryją całość. Antybiotyk kosztował mnie całe 7$. Szczęście w nieszczęściu.

sobota, 29 listopada 2014

DC | Nie takich urodzin sobie życzyłam...

Hej!


8 - 9.11 spędziliśmy weekend w Waszyngtonie, DC, w ramach kursu. Ja miałam już od czwartku chatę wolną. Wino się lało strumieniami lol. Nie wszystko jednak jest zawsze idealnie i po naszej myśli.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Trick or treat?


Jak było? Mega! Po miesiącu wyczekiwania i przygotowań nadeszła pora na świętowanie prawdziwego amerykańskiego Halloween. Jak już pewnie wiecie cały październik kręci się wokół halloweenowych dekoracji (tym samym domy zamieniają się w cmentarzyska), kostiumów (każdy pyta każdego za co się przebierze) oraz dyni. Pumpkin, pumpkin everywhere. Kiedyś wróciłyśmy z hostką z zakupów z torbą pełną produktów o smaku dyni. Pumpkin cream cheese, pumpkin bagels, pumpkin bread, pumpkin pop tarts, pumpkin rolls. Do Starbucksa powraca oczywiście Pumpkin Spice Latte. I można by tak wymieniać w nieskończoność. Muszę przyznać, że wcześniej dynia kojarzyła mi się tylko z pestkami, do których próbowali mnie przekonać rodzice, a na mnie nie robiły specjalnego wrażenia. No i z zupą, której i tak nigdy nie skosztowałam. Nie miałam pojęcia, że dynia może być wykorzystana na tyle różnych sposobów. Nie wiem ile jest jej naprawdę w tych wszystkich przysmakach, ale uwielbiam je.

środa, 29 października 2014

Football game & Hoboken

Hi there!

Dlaczego football amerykański nazywa się tak jak się nazywa? Tego nie wie nikt. Nawet sami Amerykanie.
Pójście na mecz, będąc tutaj w Stanach to must do. Poszliśmy i my. Starcie NY Jets vs. Buffalo Bills. Spotkanie odbywało się na stadionie tych pierwszych, stąd ich kibice byli większością. Zanim jednak znalazłam się na trybunach host wytłumaczył mi zasady gry, za co mu chwała, a dziewczynki uprzedziły, że fani Jetsów są głośni. Powodów do wiwatów jednak nie mieli, a wręcz ostentacyjnie pokazywali swoje niezadowolenie z porażki, opuszczając stadion na długo przed końcem gry. 


wtorek, 28 października 2014

Tak minęły 2 miesiące w USA.


Hej!


Zaległości nadal sporo, a to zniechęca mnie do pisania czegokolwiek.
Dlatego nie będę się rozpisywać. 

Oto co się działo przez te 2 miesiące:

piątek, 10 października 2014

It's all about the weekend.

Hej!


To właśnie weekendy są przeze mnie najbardziej wyczekiwane. Soboty i niedziele mam wolne. Hostka żartuje, że oni są nudni jeśli chodzi o sobotnie date nights i mam korzystać z życia póki mam te 21 lat.
Swój drugi weekend w USA spędziłam w Nowym Jorku.


środa, 8 października 2014

Co się z nami dzieje?

Hi!

Nie odzywałam się nie dlatego, że nie było czasu, chęci, albo dlatego, że nie ma o czym pisać czy porzuciłam chęć pisania bloga. Na krótko po przyjeździe do host rodziny umarł mi laptop, którego wzięłam ze sobą z Polski. Zanim to się stało miałam już napisaną część posta, która światło dzienne ujrzy dopiero dzisiaj. Sama się sobie dziwię, że wytrzymałam ok miesiąc bez komputera. Niestety moje niezdecydowanie wzięło górę nad potrzebą ;P  Przed chwilą odebrałam przesyłkę i czas nadrobić zaległości.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Interview with host family, czyli o co rodziny pytają au pair

Hola!

Został mi tydzień! Czy jestem przygotowana? Hell no. Ze wszystkim jestem w lesie i wszystko będę robiła na ostatnią chwilę. Cała ja. 

Rozmowy z rodzinkami na Skypie mam już dawno za sobą. Wcześniej wspomniałam, że od jednej z nich dostałam na maila całą listę pytań. Podejrzewam, a nawet jestem prawie pewna, że to właśnie jest lista, którą host families dostają od APC. Pomyślałam więc, że czemu by się nie podzielić - a nóż zagląda/zaglądnie tu ktoś, kto jest w trakcie tego całego procesu matchowania.  


wtorek, 12 sierpnia 2014

American-themed leaving party / he's in the USA!

Hey there!



Do USA wybieramy się z przytupem, a co! Dlatego też pewnego upalnego weekendu urządziliśmy imprezę pożegnalną w amerykańskim stylu dla naszej ekipy. Były czerwone kubki, poncz, hamburgery i hot-dogi. Nie zabrakło też popcornu, no i obowiązkowo musieliśmy się zmierzyć z beer pongiem.
Co tu dużo pisać? It was legen(wait for it)dary! :)


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Match po matchu

Hej!

Do wylotu zostały mi 3 tygodnie! Chyba czas zacząć jakieś przygotowania. 
Sporo się ostatnio u mnie działo i nawet nie wiem, kiedy ten lipiec tak przeleciał. Obrona licencjacka, praca, tydzień w Kopenhadze w między czasie, jakaś infekcja mnie dopadła i nie chce puścić do dziś, znowu praca.
Czas trochę przystopować i w pełni wykorzystać czas, który pozostał.

A teraz do rzeczy. W poprzednim poście Darek opisał swoje matche, więc teraz kolej na mnie. 
26 marca 2014 o 20:24 dostałam maila z informacją, że mój au pair room został otwarty. Godzinę później miałam pierwszy match! 

Here we go!

wtorek, 17 czerwca 2014

A few words from future male au-pair

Witam!

Chciałbym podziękować osobie, która podsunęła tak dobry pomysł autorce i właścicielce tego oto bloga. Na samym początku miałem w planach założyć swój własny blog, jednak czułem,że mogłbym mieć problem z systematycznością, a nie chce zaczynać czegoś, czego nie będę w stanie skończyć, tak więc pomysł udzielania się od czasu do czasu na blogu Iwony jest bardzo fajny. Czytałem już kilka blogów, które były prowadzone przez dwie osoby, to oczywiście nie nowość, ale będzie to chyba pierwszy blog, który będzie prowadzony przez dwie osoby, przeciwnej płci i do tego jeszcze będące ze sobą w dłuuugim związku i o różnych poglądach na świat. Uważam, że napewno ciekawie będzie poznać dwa odrębne zdania na tematy związane z pobytem w USA, od zakupów, przez życie towarzyskie do czasu spędzonego z host rodziną i podejścia do dzieci.

piątek, 30 maja 2014

Visa(s) approved!

Hej!

We heart Cracow
Patrząc na datę poprzedniego posta trochę ubolewam, że jeszcze nie wyjechałam, a już idzie mi to tak kiepsko. Może to dlatego, że póki co albo brakuje na to czasu, bo biegam pomiędzy pracą, a zajęciami albo zwyczajnie kiedy już mam wolne przeważnie leżę jak bezużyteczna kupa gówna.
Ok. Tyle, jeśli chodzi o usprawiedliwianie się. 
Czas na przyjemniejsze wiadomości. :)

Tydzień temu, o tej porze, oblewaliśmy pomyślny przebieg spotkania wizowego. Akurat tak się złożyło fajnie, że mogliśmy się umówić na ten sam dzień i godzinę - piątek 23.05, godz. 10:30. 

Dobra okazja, żeby spędzić też trochę czasu w Krakowie, bo nie pamiętam kiedy ostatnio tam byłam, dlatego wybraliśmy się na 2 dni.
Wyruszyliśmy w czwartek. Na spokojnie, bez nerwów i stresu, że się spóźnimy.
Zahaczyliśmy o Wieliczkę, w której nigdy wcześniej nie byliśmy. 

niedziela, 11 maja 2014

To begin with...

Hej!

       Myśl prowadzenia bloga au pair chodziła za mną już od dawna. Trudno mi było jednak wyczuć moment, w którym miałabym zacząć. Może nie chciałam zapeszać, bo do końca nie byłam pewna czy to wypali. Teraz, kiedy mam już swój Perfect Match, myślę, że spokojnie mogę się za to zabrać. Przede wszystkim dla siebie, na pamiątkę, ale może niektórym z Was mój blog okaże się w jakimś stopniu przydatny. Ale wszystko po kolei... :)

Będę trochę nietypową au pair (chyba mogę tak to ująć). Mam chłopaka. Ale nie, nie. To nie tak, że ja wyjeżdżam, a on zostaje tutaj. Na program zdecydowaliśmy się oboje.