poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Match po matchu

Hej!

Do wylotu zostały mi 3 tygodnie! Chyba czas zacząć jakieś przygotowania. 
Sporo się ostatnio u mnie działo i nawet nie wiem, kiedy ten lipiec tak przeleciał. Obrona licencjacka, praca, tydzień w Kopenhadze w między czasie, jakaś infekcja mnie dopadła i nie chce puścić do dziś, znowu praca.
Czas trochę przystopować i w pełni wykorzystać czas, który pozostał.

A teraz do rzeczy. W poprzednim poście Darek opisał swoje matche, więc teraz kolej na mnie. 
26 marca 2014 o 20:24 dostałam maila z informacją, że mój au pair room został otwarty. Godzinę później miałam pierwszy match! 

Here we go!


Match #1
Location: Irvington, New York
Children: 3 - chłopcy, bliźniaki (7) i dziewczynka (3)

Po przejrzeniu profilu miałam mieszane uczucia - na zdjęciach wydawali się sympatyczną rodziną, ale żydowską, a ja nie wyobrażam sobie nie świętować Bożego Narodzenia, no i chciałam doświadczyć tego u amerykańskiej rodziny. Poza tym HM w domu. Po rozmowie kompletnie nie miało już to dla mnie znaczenia. Bardzo fajna rodzinka. Byłam pierwszą au pair z którą rozmawiali po roku i byli bardzo zdecydowani na mnie. Ich au pair miała kończyć w lipcu, a chcieli poczekać na mnie do września. Mnie było trudno podjąć decyzję i nie byłam przygotowana na to, że tak szybko mogę znaleźć PM. Już mieliśmy się zmatchować, ale ostatecznie nie dogadaliśmy się co do daty mojego przylotu i nasze drogi się rozeszły. Patrząc na to dzisiaj nie żałuję, że tak się stało.

Match #2
Location: White Plains, New York
Children: 2 - bliźniaczki (5)

Pierwsze wrażenie? Ale sztywni. Dostałam maila od hosta, że chcieliby się umówić na 45-minutowy interview. I co, będą odmierzać czas, żeby nie było krócej czy dłużej? Umówiliśmy się więc na Skype i na przekór moim przeczuciom, rozmowa przebiegła w całkiem przyjemnej atmosferze, dużo żartowaliśmy. Miałabym być ich pierwszą au pair. Trzymali się pytań z listy jaką dostali od APC. Hostka miała włączony google tłumacz i nawet się przydał ;D Pamiętam też, że w tle mieli włączoną muzykę klasyczną. Po niecałych (!) 45 minutach umówiliśmy się, że jeśli przyjdą mi do głowy jeszcze jakieś pytania, to napiszę maila. Nie napisałam. Oni też już więcej się nie odezwali. Widocznie obie strony nie czuły, żeby miał z tego być PM.

Match #3
Location: Berkeley, California
Children: 3 - chłopak (12), chłopak (10), dziewczynka (6)

Trzeci match i kolejna wymarzona lokalizacja. Na Skypie rozmawiałam z hostką i dziewczynką. Głównie miałabym zajmować się właśnie nią. Hostka mówiła, że chłopcy są samodzielni, ale potrzebują czasem kogoś do pokopania piłki. No i szofera oczywiście ;D HM pracująca w domu. Dieta koszerna. Widać było, że HM ma fajne podejście do au pair. 
Świetna rodzinka, świetne miejsce, pojawili się na moim profilu w złym czasie. Spanikowałam i odmówiłam. Dostałam na koniec ciepłego maila, że życzą mi powodzenia w poszukiwaniach i mojej rocznej przygodzie i gdybym zmieniła zdanie to mam dać znać.

Match #4
Location: Lloyd Neck, New York
Children: chłopiec (6)

Host to jakiś profesor, hostka pracująca w NYC. Szukali dla synka kogoś z dobrym angielskim. Za bardzo zalatywało mi to rozpieszczonym jedynakiem. W dodatku od razu w informacjach o rodzinie zaznaczyli, że au pair czeka curfew. Grzecznie podziękowałam w mailu. W odpowiedzi życzyli mi powodzenia i napisali, że jeśli zmienię zdanie to są otwarci na dyskusję.

Match #5
Location: Bethesda, Maryland
Children: 4 - chłopiec (9), bliźniaki (8), dziewczynka (6)

Rozwiedzeni lekarze. Au pair miałaby się zajmować dziećmi zarówno, kiedy są u ojca, jak i u matki. Mogłaby wybrać czy chce mieszkać z HM, HD, czy tu i tu. Czwórka dzieci to dla mnie za dużo, lokalizacja mnie nie zachwyciła. No i wtedy jeszcze myślałam, że zmatchuje się z rodzinką no. 1, o czym im napisałam. Życzyli mi wszystkiego dobrego. Później dowiedziałam się, że na moim profilu zostawili negatywny komentarz. Oh well...

Match #6
Location: Pine Brook, New Jersey
Children: 3 - dziewczynki (11, 9, 6)

Niby wszystko się zgadzało - warunki jakie mi proponowali, fajne dziewczynki, itd. Rozmawialiśmy 2 razy na Skypie, dostałam kontakt do ich au pair, ale jakoś nie czułam, żeby to miało być to. W międzyczasie zaczęłam rozmawiać z rodzinką, która się okazała później moim PM.

Match #7
Location: Chesterfield, Michigan
Children: 2 - dziewczynka (8), chłopczyk (6)

Na skypie rozmawiałam z hostką - bardzo sympatyczna kobieta. Przed rozmową wysłała mi linki do stron, z których mogłabym się co nie co dowiedzieć o ich miejscu zamieszkania, stronki centrów handlowych, college'ów, gdzie mogłabym się zapisać na kursy, info o festiwalach w okolicy, itd. Nie pasowała jej data mojego ew. przylotu, dlatego podziękowała mi i napisała w mailu, że gdybym chciała jednak przyjechać wcześniej to mam się odezwać. Dodała też, że będę świetną au pair. Aww ;D

Match #8
Location: Muskego, Wisconsin
Children: 3 - dziewczynki (8, 6) i chłopczyk (4)

W tym momencie byłam już trochę zrezygnowana. Miałam dosyć tych wszystkich matchy, rozmów na skypie dzień w dzień, czasem po kilka, dosyć wymyślania powodów odmowy tak, by nie urazić HF. Z tą rodziną nie chciało mi się nawet umawiać na Skypa, wiedząc, że i tak nic z tego nie będzie. Zupełnie nie byłam zainteresowana lokalizacją. Nie zrobiło na mnie wrażenia, że każde święta spędzają na Florydzie. Tym bardziej, że była to kwestia kilku dni jak rozwiąże się sytuacja D. - czy zmatchuje się z rodziną z Bay Area czy NY. I tutaj tylko taka moja mała przestroga, że nie warto się zbytnio otwierać, nieważne jak szczera i sympatyczna wydaje się być dana rodzina. Ja popełniłam ten błąd. Opisałam im moją sytuację (w okrojonej wersji) i napisałam, że nie chcę marnować ich czasu, bo nie spieszy mi się z matchem. Odpisali, że nie ma problemu, że szczęście au pair jest tak samo ważne jak szczęście host family. Oh, jak słodko... Szkoda, że później dowiedziałam się, że na moim profilu zostawili negatywny komentarz mówiący o tym, że szukam rodziny z NY, co sobie zwyczajnie sami dopowiedzieli. Again, my bad.

Match #9
Location: Maplewood, New Jersey
Children: 2 dziewczynki (10 i 8)

MY PERFECT MATCH!!!

Tutaj wreszcie pojawiło się uczucie "tego czegoś". Hostka bardzo wygadana, lubi sobie pożartować, nie było miejsca na niezręczną ciszę podczas rozmowy na Skypie. Miałam okazję pogadać z ich aktualną au pair z Czech, podczas gdy HM poszła załatwiać coś z ogrodnikiem. Z pewnością rozmowa z nią miała wpływ na to jak ich odebrałam. Na koniec hostka powiedziała, że chciałaby umówić się znowu na Skype, żebym poznała jej męża i, że ma jeszcze porozmawiać z dwoma innymi au pair (jedną z nich była Karolina, pozdrawiam! :)). Potem kontakt się urwał, więc byłam przekonana, że wybrali kogoś innego. W międzyczasie miałam następne matche. Napisałam im maila z podziękowaniami, a oni na to, że nadal są zainteresowani. Umówiłam się z hostem na skype, potem znowu z hostką + dziewczynki (które są śliczne i urocze btw.) i w końcu się zmatchowaliśmy. To w wielkim skrócie. Oby było tak jak się zapowiada, niech to będzie dobry rok :)

Match #10
Location: Rockville Centre, NY
Children: 2 - chłopcy, bliźniaki (8)

Zaczęło się trochę dziwnie. Hostka w mailu napisała mi, że chciałaby się umówić na Skype i czy mogłabym odpowiedzieć na kilka pytań. Kilka to znaczy, że wysłała mi chyba całą listę pytań jaką dostała od APC. Równie dobrze mogłybyśmy to omówić podczas rozmowy skajpowej, ale ok. Kiedy już doszło do rozmowy, to właściwie ona cały czas mówiła. Muszę przyznać, że była miła. Mówiła, że na żywo jestem even prettier niż na zdjęciach. Prawie się rozpłynęłam, ale w sumie z drugiej strony jak to się ma do bycia au pair? Umówiłyśmy się na drugą rozmowę, kilka razy powtórzyła, że ma dobre przeczucia, że chciałaby, żebym zobaczyła ich dom, poznała chłopaków i porozmawiała z ich obecną operką. Cały czas jakby na nowo miałam ich na roomie. Zanim doszło do umówionej rozmowy, zmatchowałam się z rodziną nr. 9. Kiedy im o tym napisałam, hostka odpisała, że miała zamiar się ze mną zmatchować i zapytała czy na pewno nie zmienię zdania. 

Match #11
Location: Leander, Texas
Children: 2 - bliźniaki - dziewczynka i chłopczyk (3)

Oto, co pierwsze mi przyszło na myśl, kiedy zobaczyłam, że mam match z Texasu


Nie ukrywam, że 365 dni słonecznych to bardzo kusząca propozycja dla takiego ciepłoluba jak ja. Poza tym to Texas - taki odległy, taki inny. Ostatecznie odmówiłam, ze względu na wiek dzieci.

Match #12
Location: Scottsdale, Arizona
Children: 3 - dziewczynka (7), chłopczyk (4), chłopiec (6)

Kolejny egzotyczny match. Rozwiedziona hostka mieszkająca ze swoim nowym facetem, który ma sześcioletniego syna, którym opiekuje się 50/50 z jego matką. Moim zadaniem byłoby zajmowanie się dwójką dzieciaków hostki. Podczas naszej rozmowy cały czas powtarzała, że są laid back :D Niestety lub stety potrzebowali au pair na koniec września, co mi nie pasowało.

Match #13
Location: Belmont, California
Children: 3 dziewczynki (9, 7, 4)

I na koniec, znów dream of californication :D Bardzo sympatyczna, dużo i szybko mówiąca hostka. Wysłała mi manual, żebym wiedziała jak wygląda bycie au pair u nich - obowiązki, plan dnia, przywileje, itp. Wtedy byłam na etapie zaawansowanych rozmów z moją HF, a Darek zmatchowany z rodziną z NY, więc tej rodzinki już raczej nawet nie brałam pod uwagę. 


Podsumowanie:
4 x New York
2 x California
2 x New Jersey
1 x Maryland, Michigan, Wisconsin, Texas, Arizona


D. wylatuje już za tydzień!!!

xo









7 komentarzy:

  1. Hahahah dzięki za specjalne pozdrowienia :) Twoja hostka też wydawała mi się spoko więc na pewno taka będzie! i te dziewczynki super wiek :) A ten match z pine brook co też miałam to mi się wydała taka chłodna ta hm..
    Buziakii :** mi zostały dwa tyg, szkoda, że nie będziemy razem na szkoleniu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, miałam podobne odczucia co do niej ;P
      Kieedy ten czas tak przeleciał? Szkoda, że nie lecisz tydzień później :( Ale spoko, nadrobimy. Odwiedzę Cię w Cali, to mi pokażesz co nie co ;D a przynajmniej mam taką cichą nadzieję :) buziaki ;*

      Usuń
  2. Niespotykana sytuacja, trzymam kciuki i życzę wam powodzenia! :D
    Szkoda że mój chłopak nie jest miłośnikiem dzieci i muszę jechać sama.. Mógłby istnieć program opieki nad komputerami host rodziny! :D
    Pozdrawiam i dodaje do obserwowanych ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Ty się ciesz w ogóle kobieto, że Twój mężczyzna Cię puścił ;D a zawsze przecież może Cię odwiedzić :)
      Dziękuję!
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. A to historia! :D O tym jeszcze nie słyszałam, fajnie. Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń