wtorek, 17 czerwca 2014

A few words from future male au-pair

Witam!

Chciałbym podziękować osobie, która podsunęła tak dobry pomysł autorce i właścicielce tego oto bloga. Na samym początku miałem w planach założyć swój własny blog, jednak czułem,że mogłbym mieć problem z systematycznością, a nie chce zaczynać czegoś, czego nie będę w stanie skończyć, tak więc pomysł udzielania się od czasu do czasu na blogu Iwony jest bardzo fajny. Czytałem już kilka blogów, które były prowadzone przez dwie osoby, to oczywiście nie nowość, ale będzie to chyba pierwszy blog, który będzie prowadzony przez dwie osoby, przeciwnej płci i do tego jeszcze będące ze sobą w dłuuugim związku i o różnych poglądach na świat. Uważam, że napewno ciekawie będzie poznać dwa odrębne zdania na tematy związane z pobytem w USA, od zakupów, przez życie towarzyskie do czasu spędzonego z host rodziną i podejścia do dzieci.


Ale do początku. Jak już Iwona wcześniej wspomniała, na program zdecydowaliśmy się razem, jednak muszę przyznać, że samą idee wyjazdu jako au-pair przedstawiła mi moja luba. Początkowo pomysł ten wydał mi się totalnie szalony i nie do zrealizowania. Dużo o tym rozmawialiśmy, że byłoby fajnie, że to jedyna taka okazja żeby zwiedzić USA i że to świetny sposób na doskonalenie naszego języka, lecz to wszystko wydawało się niemożliwe i poza zasięgiem. Do czasu... Nie wiem, czy to lekka frustracja z tego jak moje życie stało się nudne i przewidywalne czy chęć przeżycia przygody, którą będę opowiadał swoim dzieciom sprawiło, że zacząłem poważnie myśleć o wyjeździe. Czułem, że to właśnie jest to. Tak więc postanowiliśmy sobie pod koniec 2013 roku, że od 1 stycznia zaczniemy wypełniać wszystkie formularze i zbierać dokumenty potrzebne do wyjazdu.

W całym procesie aplikacyjnym i we wszystkim co było związane z wyjazdem jako au-pair do USA najlepsze było to, że zawsze mogliśmy na siebie liczyć i wspierać się w gorszych momentach, kiedy traciliśmy zapał i nadzieję na wyjazd. Gdy nasi znajomi, rodzina, sceptycznie podchodzili do naszych planów i nie wierzyli, że naprawdę się na to zdecydujemy (co jest troche zrozumiałe w moim przypadku, milion pomysłów – 99% nie zrealizowanych) my uparcie dążyliśmy do celu. I udało się. Zaakceptowanie aplikacji, otwarcie roomu, pierwsze matche. Jako że jestem chłopakiem, liczyliśmy się z tym że moich matchy będzie jak na lekarstwo, nic bardziej mylnego. Chyba wpasowałem się w pewien szablon dobrego male au-pair – trener piłkarski, po studiach filologii angielskiej, uwielbiający przebywać poza domem, aktywanie spędzając czas, dojrzały, z doświadczeniem za kierownicą – lucky me!

W sumie miałem 5 matchy. Niestety (a może i stety) miałem okazję odbyć rozmowę z 3 pierwszymi rodzinami i druga okazałą się tą idealną.
Ale po kolei:

Match #1

jako pierwsza, zainteresowanie wykazała rodzina ze Seattle. Chyba każdy/każda z was będzie pamiętał ten swój pierwszy match, prawda? Ekcytacja, zdenerwowanie, radość, to tylko kilka z emocji, które mi towarzyszyły podczas naszej pierwszej rozmowy. Trójka dzieci w wieku około 7-11 lat, dwóch chłopaków i dziewczynka. Milion zajęć pozalekcyjnych, kochali sport i byli naprawdę zabawną gromadką. Z ich mamą złapałem dobry kontakt, i wszystko wydawało się OK, jednak czułem, że chyba jeszcze warto poczekać, to chyba nie było TO...

Match #2

Drugi match to rodzinka z New City w stanie NY. Dwójka dzieci, chłopak (piłkarz) 10 lat, dziewczynka (urocza i zabawna) 8 lat, ojciec – niezwykle charyzmatyczny, zabawny i otwarty gość (odrazu przypadł mi do gustu :D) i mama – rozsądna, zabawna, ułożona kobieta. Muszę przyznać, że rozmawiało mi się z nimi o wiele lepiej niż z pierwszą rodziną, spędziliśmy kilka dobrych godzin na rozmowach i czułem, że jeśli mnie wybiorą nie zawaham się ani sekundy. No ale byli w kontakcie również z innymi au-pair. Dostałem również od nich kontakt do aktualnej au-pair, wypowiadała się o nich w samych superlatywach.

Match #3

Jakoś dwa dni po rozmowie z rodzinką z New City, odezwałą się do mnie rodzina z okolic San Francisco, California. Pewnie powiecie "oooo tak, California!" jednak moim marzeniem zawsze był Nowy York. Nie wiedzieć czemu, betonowa dżungla z oazą spokoju pośrodku zawsze mnie bardziej przyciągała i inspirowała niż palmy i hippisowski styl życia Kalifornijczyków. Rodzina z którą rozmawiałem ma korzenie Filipińskie. Jedno dziecko, bodajże 8 letni chłopak (piłkarz), milion zajęć pozalekcyjnych, host mama niezwykle sympatyczna i wesoła, host tata dosyć surowy. Odbyłem z nimi dwie rozmowy, byli naprawdę wporządku, jednak cały czas myślami byłem z rodziną z New City, Ci niestety milczeli.

Umówiłem się na kolejne spotkanie z rodziną z Cali i kiedy w mojej głowie rodziłą się myśl, że jeśli zaproponują mi zostanie ich male au-pair to się zgodzę, dostałem wiadomość od rodziny z New City. Chcą się jeszcze raz spotkać i porozmawiać (yeah!). Tak wyszło, że rozmowy te miały nastąpić dzień po dniu, najpierw NC potem Cali.

Match #4, 5

 W międzyczasie dostałem dwa kolejne matche, jeden z okolic Detroit – 3 nastolatów, po 14-15 lat – totalnie niezainteresowany (raczej szukali ochroniarza i przyjaciela do imprez niż au pair) o czym od razu ich poinformowałem, drugi z okolic Waszyngtonu – 2 chłopaków około 6-7 lat, lecz nie miałem z nimi okazji porozmawiać.

Tak więc nadszedł dzień w którym miałem rozmawiać z rodziną z New City. Rozmowa przebiegała w wesołej atmosferze, dużo pytań, odpowiedzi, żartów. Host rodzice powiedzieli mi, że muszą się jeszcze zastanowić, bo są jeszcze z jedną osobą w kontakcie, i dadzą mi znać za kilka dni. Po chwili otrzymałem od nich wiadomość, powiedzieli mi że, mam czekać na odpowiedź tylko po to żebym się troche spocił i podenerwował (okrutni!) i zapytali czy chce zostać ich au-pair! Oczywiście się zgodziłem i tak oto znalazłem swoj Perfect Match!

Od tego wydarzenia minęło już troche czasu i im więcej z nimi pisze, rozmawiam tym bardziej jestem przekonany, że dokonałem idealnego wyboru! Z hostem nadaje na tych samych falach, z hostką umiem swobodnie porozmawiać o ważych rzeczach, z młodym mamy te same zainteresowania a z dziewczynką naprawdę fajnie mi się rozmawia i lubie kiedy mi opowiada co robiła i kiedy pokazuje mi swoje dopiero co pomalowane paznokcie :) Przyciągnęli mnie również do siebie tym, że gdy podczas pierwszej rozmowy powiedziałem im, że mam dziewczynę, nie mieli żadnych zastrzeżeń, a nawet uznali to jako plus. W tej chwili nawet piszą, że Iwona bez problemu będzie mogła do mnie przyjeżdżać na weekendy kiedy tylko będzie chciała i razem będziemy mogli spędzać czas.

Tak więc wyjeżdżam 11 sierpnia, dwa tygodnie wcześniej niż Iwona. Do wylotu zostały mi jakieś dwa miesiące. Mam już wizę i załatwione wszystkie formalne rzeczy. Pozostaje mi czekać na bilet i powoli zbierać już potrzebne rzeczy (jest ich naprawdę sporo).



Z sytuacji, które zapadły mi w pamięć podczas całej aplikacji to na pewno negatywnie będę wspominał odmówienie mi aplikowania do Proworku, ze względu na moje niewielkie doświadczenie (którego nawet nie miałem okazji przedstawić) oraz tą ciągłą niepewność co zrobić, którą rodzinę wybrać, żeby było dobrze dla nas obojga. Ale co nas nie wtrąci do grobu to nas wzmocni, prawda? Nauczyłem się, że każdą porażke i trudne chwile należy obracać w sukces i oto właśnie jestem, gotowy na wyjazd do USA, na rok przygody z najbliższą mi osobą.

Pozdrawiam i do usłyszenia wkrótce,


Darek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz